ZWIEDZAM GOCŁAW opis
-
DST
29.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
ZWIEDZAM GOCŁAW
opis skrócony:
dom- Dw.Wschodni(ul. Objazdowa), park Skaryszewski - Międzynarodowa -
Al.St.Zjednoczonych - Jezioro Gocławskie - kanał Gocławski
- trasa Siekierkowska- Wawer - st.PKP Gocławek - rezerwat
Olszynka Grochowska - Kawęczyn - Ząbki - Targówek - dom
opis rozszerzony:
Tego słońca miało dzisiaj nie być.
Tym milsza niespodzianka za oknem.
Czeka mnie droga w jasny i suchy dzień.
To przyjemna odmiana po wczorajszym deszczowym rajdzie.
Wytyczam trasę :
zobaczę Gocław i jego okolice tak jak pokieruje mnie ścieżka dla rowerów.
Wybieram skrót na Wschodni, rzut oka na Bazylikę i fabryczkę, przedwojenną Druciankę
za chwilę jestem nad jeziorkiem Kamionkowskim.
Ulicą Międzynarodową przecinam Saską Kępę.
Coś podobnego, jestem pod domem B.,
od tej strony jeszcze nie byłam w tych okolicach.
Teraz wiem jak najszybciej tu dojechać z wizytą :-)
Docieram do Al. Stanów Zjednoczonych,
mam mylne wrażenie że jestem blisko Wiatracznej, ale przecież to niemożliwe.
Fatamorgana się rozwiewa.
Dojeżdżam do jeziorka Gocławskiego,
podziemiem dostaję się na drugą stronę ulicy.
I już jestem na szlaku rowerowym.
Mijam spacerowiczów, rybaków (tkwią nad każdą napotkaną wodą),
spoglądam na odbicia domów w jeziorze,
i po chwili wyskakuję na chodnik.
Jadę pustą ulicą pośród nowo wybudowanych bloków.
Podoba mi się tu o dziwo.
To jakby miasteczko w mieście, schowane przed tłokiem i hałasem.
Z lewej strony ograniczone Grochowską, a po prawej stronie brzegiem Wisły.
Z naprzeciwka nadjeżdża miło spoglądająca rowerowiczka.
Czuję pokrewieństwo dusz.
Spory odcinek prostej drogi kończy się przy trasie Siekierkowskiej.
Wzdłuż niej biegnie także kanał wodny ( a gdzie schował się wędkarz ?)
Nie mam czasu tego sprawdzać.
Podjeżdżam do kładki i podążam w stronę Wawra.
Stygnę na skrzyżowaniu Płochowieckiej i Marsa czekając na zielone światło.
Mam już poważne wątpliwości czy kiedykolwiek się pojawi.
W tym czasie wdycham w siebie potężną dawkę spalin.
Kiedy nie czuję już świeżego powietrza samochody
litościwie zatrzymują się na chwilę przede mną.
Za skrzyżowaniem na chwilę rozmijam się z wyznaczonym szlakiem na mapie.
Dojeżdżam do Traktu Lubelskiego,
stamtąd odbijam w lewo i krążę po zacisznych uliczkach starego Wawra,
spoglądąc na co okazalsze domy.
Jeden z nich pasuje jak ulał do mojej kolekcji dziwnej architektury.
Po chwili opuszczam Wawer i zmierzam do rezerwatu Olszynka Grochowska,
który tyle razy mijałam latem
Tym razem nie wracam dalej Szeroką, tylko kieruję się w ul. Traczy.
Uliczka jest po jednej stronie wyłożona pamiątkowymi głazami
ku czci zasłużonych w bitwie pod ową Olszynką Grochowską.
Migają nazwiska: Dwernicki, Szembek, Chłopicki i jeszcze z 10-u innych.
Na samym końcu lśni nowa kapliczka z figurką Matki Boskiej.
Tradycyjnie chyba każda dzielnica musi mieć swoją.
Niech i mnie ma w swojej opiece, w końcu różnie bywa na drodze.
Kiedy znajdę się pod wiaduktem ulicy Żołnierskiej,
czeka mnie prawdziwy wysiłek.
Muszę wtaskać rower po schodkach.
Ale kiedy jestem na górze zapominam o zmęczeniu,
patrzę na strzelisty komin elektrowni Kawęczyn.
Jak busola w kompasie pokazuje mi kierunek na dom.
Zamiast wracać zwyczajnie po szosie, odbijam w las na tyłach elektrowni.
Nareszcie trochę drzew.
Lasek mnie kieruje do Ząbek, wczoraj tamtędy przejeżdżałam.
Ząbki odkrywają się dla mnie po raz drugi.
Osiedla tu rosną jak grzyby po deszczu.
Cieżko się wydostać stąd do Radzymińskiej.
To prawie horror.
Odbijam z Łodygowej w jakąś boczną ulicę,
potem skrajem linii kolejowej docieram do Kraśnickiej i już znajome domy.
Po chwili jestem na miejscu trochę zmęczona i całkiem słusznie myślę co by tu zjeść.