Luty, 2009
Dystans całkowity: | 97.00 km (w terenie 6.00 km; 6.19%) |
Czas w ruchu: | 06:18 |
Średnia prędkość: | 15.40 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 48.50 km i 3h 09m |
Więcej statystyk |
Północne rubieże
-
DST
41.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
15.38km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Praga -Młociny - Wólka Węglowa - Chomiczówka - Żoliborz - Praga
Kategoria po mieście
Legionowo
-
DST
56.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:38
-
VAVG
15.41km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Długo, długo nic aż wreszcie trafił mi się kurs do Legionowa.
Odbiór osobisty zakupionej przez Allegro przejściówki do słuchawek,
to był tylko pretekst żeby się przejechać w tamte, odległe dla mnie strony.
Przewidzany dystans potwierdził się.
Po 20 km jestem już w Legionowie.
Trasa:
Bródno, Białołęcka i na drugą stronę kanału Żerańskiego.
Potem Cieślewskich (przystanek: zakład karny –
tu pod okiem strażnika więziennego z pobliskiej wieżyczki
dopompowuję tylne koło i w duchu błogosławię swoją wolność ;-))
cd. Zegarynki, Ołówkowa, przejazd przez tory i wzdłuż Zawiślańskiej do Chlubnej.
Odbijam w las, po ujrzeniu szlaku dla rowerów.
Chwila świeżego powietrza zostaje okupiona wysmaganiem się błotem.
Na Obrębowej czeka mnie spotkanie z jazgotliwym psem.
Dziś przezornie przygotowałam się na atak i pod ręką mam gaz pieprzowy.
Po ostatnim i jedynym jak do tej pory ugryzieniu dmucham na zimne.
Alarm odwołany, jadę dalej.
Szkolna, Przylesie, do Zegrzyńskiej, tu zaczyna się większy ruch niestety.
Ulicami Legionowa dojeżdżam do punktu docelowego.
Bloki, sklepy, wąskie chodniki, zatłoczone jezdnie, pobieżne wrażenia nieciekawe.
Wracam przez Jabłonną ul. Zegrzyńską do Modlińskiej.
Chcę zobaczyć przy okazji pałac i park, skoro są na trasie.
Co za ulga znaleźć się w takim otoczeniu. Mini raj dla wybranych.
Nie goszczę długo bo czas ucieka, ale obiecuję sobie -
przyjadę tu przy lepszej pogodzie i innej porze roku,
kiedy trawa i drzewa będą zielone.
Na szczęście zima jest łagodna i myśl o wiośnie zaczyna kiełkować mi w duszy.
W tym nastroju opuszczam park i jadę Modlińską, nawet jest przyzwoity chodnik,
ale staram się jak najszybciej zjechać w prawo bliżej Wisły.
Ulicą Przyrzecze a potem Kępą Tarchomińską dojeżdżam do wału wiślanego.
Najpierw dołem , a potem grzbietem (jest chodnik !) Po lewej mijam zwarte i ogrodzone osiedla Tarchomina, koszmar. Czy to miasto czy kolonia karna ?
Po prawej łęgi nadwiślańskie, o tej porze roku nieciekawe.
Miejscami tylko przebłyskuje woda,
na pociechę rozlewa się w górze pomarańczowa lawa zachodzącego słońca.
W końcu „póściły” ogrodzenia, i widzę luźne bloki z wcześniejszej zabudowy.
Zjeżdżam w uliczki osiedlowe do Myśliborskiej i dalej Modlińską.
Potem znowu wzdłuż Wisly aż do ronda Stażyńskiego i kierunek na dom.
Kategoria po mieście, poza miasto